Dzis w Cepelii...na prosbe Tomka wybrana korespondencja ....
Tomcia Dupku Jeden...no bo Jeden... Prawie 1/3 za Toba ale czy lepsza czy gorsza to czas okaze. Odczuwasz juz samotnosc... zaczynasz dogadywac sie z Boziomm...lol,lol..??? Wlasnie zaczalem piec ladny kawalek schabu ( 10 kg) ze sliffkami , majerankiem itp i pomyslalem o Tobie Biedna Dupo Tomkowa, wiec usiadlem i pisze kilka slowoff. Co pojadlbys ..z kartofelkami z koperkiem i z mizeriomm....no dobra..juz biorem mordemm w kubel...lol,lol Racz sie ala sandaczem...bo to ryba ktora uwielbiam procz halibuta. Poza tym ... nic ciekawego..Kocham Cie jak zawsze i napisze kiedy wroce z urlopu z Ksiedzem Proboszczem i jego zonkomm Buzki z jezyczkiem Max
Zebys sie od tego schabu zesral ... Takie rzeczy nam tu na konserwach opowiadasz.. Penie dobry byl...No nic, musze byc dzielny.. Mimo tych pogrozek dzieki za list, u nas wszytko cacy, Beaty tylko i piwa tu brak.. Pzdrawiam Tomek
Witaj Dlugi . Wypad na Lipowiec bardzo sie udal , co prawda nocowalem na Gierczakach (czuje do nich jakis sentyment ) , ale z samego rana odwiedzilem Lipowiec. Na wyspie wszystko po staremu, zapalilem lampki na grobach, obszedlem wysepke i na silniku polecialem do Siemian gdzie wciagnalem jajeczniczke na bekonie ze szczypiorkiem ( ze swiezych jaj - nie plastikowy erzac typu jaja wproszku). Z ryb nici , ach nie , udalo sie chwycic jednego okonka, darowalem mu zycie pod warunkiem ze zawola mame i tate. Ty to chyba niebawem swoje " okonki " bedziesz lowil na wanty , moze to da odpor rybim oszolomom. Dochodze do wniosku ze najpiekniejsze chwile to samotne poranki i wieczory, wtapiasz sie w nature i czerpiesz z niej calymi garsciami, choc po chwili namyslu dochode do wniosku ze wieczory sa nieco lepsze, zawsze jest czas na szklaneczke, a rano dzentelmeni pija dopiero po sniadaniu. Zlozyles interesujaca propozycje, wielkie dzieki. Ty sobie myslisz ze jedniodniowy wypad na Lipowiec w towarzystwie doborowej kompanii to taki miod, nic podobnego . To walka z samym soba, z wlasnym rozumem, ktory w koncu musi polec chwalebnie. Oto scenariusz ktory powtarza sie co rok, jak w "dniu swistaka", wiesz co bedzie jutro. Wyprawa zaczyna sie w piatek , po zaprowiantowaniu ( generalnie tylko browar i jego pochodne ), wszyscy plyna najpierw do pani Danusi w Szalkowie ( pani Danusia na maly sklepik z wyszynkiem ). Po wypicu dwoch zimnych piwek ruszamy do Makowa ( tam tez dwa ), Gierczaki bierzemy jak piekna kobiete, rzniemy przez srodek , z gracja i odrobina fantazji. Na Lipowcu szukasz chrustu, ktorego i tak tam od dawna nie ma . W tak zwanym miedzyczasie wdeptujesz w dwa lub trzy gowna, pozostawione przez zeglarska stonke rodem z Warszawy. Wracajac z wiechciem galazek klniesz na czym swiat stoi . W koncu, po ciezkim dniu wszyscy siadaja przy ognisku . Leje sie browar, snuja opowiesci i wspominki, kto zlapie gitare ten gra, nawet jak nie potrafi, to tez gra. Ognisko przyciaga zeglarzy jak zarowka cmy . Ktos z nowo przybylych na wpisowe przynosi wisniak lub inna cytrynowke, jego zona vermuth i likier kawowy. Po wypiciu wszystkiego co bylo do wypicia, zasypiasz ( nie koniecznie na lajbie ). O dniu nastepnym nie pisze - nie istnieje , myslisz - co ja tu robie , we lbie masz cyrk obiazdowy . Wieczorem decydujesz sie na zimny browar i powracasz w sfere bytu, odkrywasz ze na wszystko jest lekarstwo, na glupie mysli tez. Sam widzisz, jeden dzien to pomylka, dopiero kolejne sa przepiekna przygoda. Co do zaproszenia , to czemu nie . Od razu na mysl przychodzi mi Franek Dolas, jak to niechcacy zatopil jugoslowianski drobnicowiec. Ze mna byloby tak samo, usiadlbym na czyms, czegos dotknal , idac potknal i wypadl za burte ( ta wersja przynajmiej oszczedzi Luke ) - typowy Jonasz. Jesli chcesz ocalic lajbe i Wacka - nie ryzykuj , jesli ci nie zalezy, dzwonie na Enterprise po maszynke do teleportacji. Rudy P.S. czy znalazlo by sie miejsce dla nastoletniej cycatki ???
Za duzo przerw w drodze na Lipowiec kolego, a jesli masz kaca , to pewnie dlatego ze chlales w kiepskim towarzystwie...O cycatkach zapomnij, musialabym uzyskac przepustke od Beaty , a bylaby to sztuka... Tomek i Wacek